Artykuł powstał na bazie jednego z odcinków programu “Netwerk”. Materiał pochodzi ze zbiorów IEP Nijmegen. Reportaż Gabriëlle van Gelderen – rozmowa z Jeffrey/em Wjinbergiem – psychologiem i psychoterapeutą.
Gabriëlle: Klient udając się do psychoterapeuty liczy zwykle na zrozumienie, cierpliwość i uprzejmość. W przypadku terapii prowokatywnej jest nieco inaczej. Tu terapeuta niejako konfrontuje klienta z jego problemami. To relatywnie nowe podejście do terapii cieszy się coraz większym powodzeniem i jest uznawane za bardzo skuteczną pomoc psychoterapeutyczną XXI wieku.
J.Wijnberg: Humor, prowokacja i dobry kontakt to podstawy i fundamenty tej metody. Prowadzący odgrywa w niej niejako rolę adwokata diabła – stara się zbliżyć do klienta z pozoru akceptując jego negatywne cechy. Dzięki temu manewrowi dzieje się coś niezwykłego: dobro samoistnie wydobywa się na powierzchnię, zmotywowane do zawalczenia o siebie i prawdę. Początkowo nie wierzyłem zupełnie w powodzenie tej metody. Uważałem że styl i zachowanie terapeuty prowokatywnego bardziej pasuje do show-men’a niż kogoś, kogo praca ma pomagać innym ludziom. Myślałem sobie: to nie ma prawa działać. I wtedy przeszedłem pierwszą sesję, po której zmieniłem zdanie. Do dziś, po wielu latach, pamiętam z tamtej sesji dosłownie wszystko. Od tamtego czasu zmieniłem wiele w sobie i wokół siebie. Najważniejszą techniką jest przejaskrawianie, wyolbrzymianie. Wyolbrzymiasz problem, rozwiązanie, uczucia, sposób myślenia – wszystko wyolbrzymiasz. To jedna z najważniejszych technik. Zachowania czy słowa coacha / terapeuty prowokatywnego służą budzeniu odporności, asertywności, samodzielności i samoakceptacji u klienta / pacjenta.
Gabriëlle: Jakie efekty daje zastosowanie tej techniki?
J.Wijnberg: To test rzeczywistości, który pomaga klientowi odzyskać świadomość siebie I otoczenia. Terapeuta stara się pokazać klientowi całe jego szaleństwo tak bardzo, że w pewnym momencie w oczach klienta staje się bardziej szalony niż on sam. Jeśli wygląda to jeszcze „gorzej” niż w jego umyśle, zaczyna przywoływać terapeutę (a tym samym siebie) do porządku. To jeden z elementów i zapalników zmiany. W klasycznych metodach terapii istnieje zagrożenie że u pacjenta wytworzy się coś na kształt „uzależnienia” od terapeuty czy też samej terapii jako możliwości prawdziwego, głębokiego kontaktu. Innym zagrożeniem jest przekonanie, że skoro terapeuta wie co robi, to może on powinien „naprawić” umysł pacjenta. To niestety prowadzi do lenistwa i przerzucania odpowiedzialności na terapeutę. Terapia Prowokatywna nie zna tych problemów, bo szybko (a często też niespodziewanie) wytrąca klienta ze strefy komfortu i życzliwie prowokuje do podjęcia
/ Tłumaczenie: Tłumacz języka holenderskiego współpracujący z Provocare Korekta: Paulina Maciejewska /